13 września 2004 roku 276 osób siedzących na widowni The Oprah Winfrey Show otrzymało prezent od samej prowadzącej. Na początek Oprah rozdała 11 samochodów, by potem mistrzowsko rozegrać intrygę i… samą promocję. Powiedziała: „I’ve got a little twist” („Mam małą niespodziankę”), a zaraz potem wykrzyczała: „You get a car!, You get a car!, Everybody gets a car!” („Ty dostajesz samochód!, Ty dostajesz samochód! Każdy dostaje samochód!”). I rzeczywiście, wszyscy siedzący na widowni dostali po Pontiacu G6. Dziewiętnasty sezon słynnego telewizyjnego talk show rozpoczął się z przytupem. O tym wydarzeniu mówili wszyscy. Samochody zmieniły życie ludzi siedzących na widowni. Oprah zyskała na oglądalności i (o ile to w ogóle możliwe) na rozpoznawalności. Akcja nie uratowała tylko samego Pontiaca.
Nieograniczony budżet = nieograniczone możliwości
Jeśli w budżecie masz tyle pieniędzy co Oprah, to z pewnością wymyślisz coś, co zapewni Ci dozgonną wdzięczność uczestników Twojej konferencji czy warsztatów. Jeśli możesz zamiast premii rozdawać Maybachy, to o Twoich działaniach employer-brandingowych sam będę zapewne wspominał w tekstach i na konferencjach. Gorzej, jeśli masz mniej rozpasany budżet i pójdziesz w rutynę.
Standardowy gadżet – co w zamian?
Ponad 300 smyczy, 20 power banków, kilkaset długopisów i notesików, prawie 100 kubków, trochę gadżetów elektronicznych i jedna dziwna, czarna płachta (której używam chyba niezgodnie z intencjami darczyńców). Wszystko to – i całe mnóstwo innych „konferencyjnych niespodzianek” – zapakowane w setki płóciennych toreb. Wszystko miało zachwycać, ale… nie zachwyca. Z każdej konferencji przywożę (i prawie od razu utylizuję) mnóstwo takich „niespodzianek”. Intencje są dobre. Efekt mizerny.
Dlaczego?
Bo konferencję powinniśmy zapamiętać i… wracać do niej. Żeby to osiągnąć, muszą zostać zapewnione znakomite prelekcje, mocne atrakcje i… gadżety, po które uczestnicy będą często sięgać. Takie, które zbudują silne skojarzenia z marką i będą działać na ośrodki pamięci poprzez trwałe powiązania z pozytywną emocją. Bo nie wystarczy dać coś, co wywoła radość w pierwszym momencie. Lepiej postawić na coś, co po prostu się przyda. W przypadku konferencji, warsztatów czy szkoleń pracowniczych może to być wiedza podana w przyjazny, kompaktowy, czyli po prostu – „fiszkowy” sposób.
Rozwiązanie
Pierwszy raz bazowałem na tym rozwiązaniu podczas konferencji Wolves Summit w 2015 roku. Wtedy, razem z Wydawnictwem FISZKI.pl, przygotowaliśmy dla ponad 1000 uczestników zestawy FISZEK z poradami, jak szybko przygotować profesjonalną prezentację. Do dziś spotykam ludzi, którzy – po pierwsze – dziękują mi za prezent, z którego do dzisiaj korzystają, a po drugie – świetnie pamiętają tę właśnie konferencję Wolves Summit.
To tylko jeden z wielu przykładów. Jest ich więcej – bloggerom podczas See Bloggers sprezentowaliśmy FISZKI z wiedzą dotyczącą motywacji. Bank Crédit Agricole wykorzystał FISZKI językowe do promocji ogólnopolskiej akcji społecznej „Świeża Krew”. Polski oddział międzynarodowej firmy doradczej – Deloitte – postawił na FISZKI kompetencyjne w projekcie employer brandingowym.
Te firmy wiedzą, że liczy się pomysł i dobre rozpoznanie potrzeby. Tą potrzebą coraz częściej będzie wiedza. Kubków i notesów większość z nas ma wystarczająco dużo. Też to widzisz?